Wykorzystanie cudzego artykułu na swojej stronie internetowej wymaga co do zasady uzyskania zgody twórcy tekstu. Nie dotyczy to jednak sytuacji, w których posługujemy się cytatami danego artykułu, a nie jego całością. W obu przypadkach musimy podać źródło, z którego pochodzi dany utwór – najlepiej zrobić to przy pomocy 4. Konkretnie, zwięźle, prosto i na temat. Czytelnik w internecie jest niecierpliwy, oczekuje konkretnych informacji dostępnych w jak najkrótszym czasie. Tworząc teksty, staraj się pisać rzeczowo, zwięźle i merytorycznie, bez „lania wody”, zbędnych ozdobników i odbiegania od tematu. Buduj proste zdania i używaj zrozumiałego Rzeczy, których nie powinniśmy robić w sieci (ale wciąż je robimy) Internet nie jest krainą szczęścia, dobra i bezpieczeństwa, a dokładnym odzwierciedleniem ludzkości, z jej nie nadużywaj emotikonów. nie prowokuj do kłótni – w komunikacji internetowej obowiązuje zakaz tzw. trollowania. nie wysyłaj identycznych wiadomości w krótkich odstępach (tzw. flooding) nie odpowiadaj nad cytowanym fragmentem jeżeli cytujesz wypowiedź innego użytkownika grupy. nie zwracaj się do innych użytkowników tylko za Taki serwer nie modyfikuje Twoich żądań w internecie, ale może monitorować, co robisz online, oraz ograniczać Ci dostęp do różnych stron. Niektórzy pracodawcy używają takich serwerów do monitorowania tego, co robią w internecie ich pracownicy. Takie serwery mogą też być wykorzystywane w publicznych bibliotekach. mos surat ucapan terima kasih untuk kakak osis. Artykuły z cyklu „Nauka i sztuka” Studenci i absolwenci Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego przygotowali pod kierunkiem dr hab. prof. UŚ Katarzyny Grzybczyk poradnik dla wszystkich, którzy chcą publikować zdjęcia, wypowiedzi czy filmiki w przestrzeni internetowej. W prosty sposób, posługując się licznymi praktycznymi przykładami, prawnicy wyjaśniają, jak prowadzić blog, kręcić vlog czy zostać instagramowiczem bez naruszania cudzych praw autorskich. Książka pt. „Czego nie wolno robić w internecie. Poradnik dla blogerów, vlogerów, gamerów i instagramowiczów” pod redakcją prof. Katarzyny Grzybczyk ukazała się w 2017 roku nakładem wydawnictwa Diffin. Pomysł na przygotowanie poradnika dla osób korzystających z internetu zrodził się podczas spotkań członków Koła Naukowego Prawa Własności Intelektualnej UŚ. Studenci, a dziś także absolwenci Wydziału Prawa i Administracji, zainteresowani zagadnieniami związanymi z prawem autorskim, prowadzili warsztaty, konferencje naukowe, a także spotkania z uczniami w wielu szkołach. – Rozmawiając z młodymi ludźmi, słyszeliśmy często, że na rynku brakuje publikacji, które w możliwie jasny sposób odpowiadałyby na pytania, co można, a czego nie należy robić w internecie – mówi mgr Natalia Święch-Czech, współautorka poradnika, absolwentka prawa. – Dlatego podjęliśmy decyzję, że wspólnie przygotujemy taką książkę pod czujnym okiem pani profesor Katarzyny Grzybczyk, opiekunki naszego koła – dodaje. Autorzy publikacji opracowali poszczególne tematy zgodnie ze swoją specjalizacją. Prawnicy postanowili przede wszystkim rozprawić się z mitami, które panują wśród użytkowników internetu, a dotyczą zagadnień z zakresu ochrony poszczególnych praw własności intelektualnej. – Jedno z takich przekonań dotyczy wykorzystania fragmentów utworów muzycznych. Część uczniów, z którymi rozmawialiśmy, była przekonana, że jeśli udostępni np. trzysekundowy fragment nagrania na swoim blogu lub w opublikowanym filmiku, nie naruszy zapisów prawa autorskiego – opowiada mgr Bartosz Pudo, doktorant z WPiA. – Tymczasem nie ma znaczenia, czy wykorzystamy kilkusekundowy fragment, czy cały utwór – jako główny element naszego dzieła lub jako jego muzyczne tło. Jeśli nie opłaciliśmy licencji na korzystanie z konkretnego utworu w ściśle określonym celu, nie możemy go upublicznić – komentuje. Jednym z najpopularniejszych działań w sieci jest również udostępnianie linków do różnych materiałów na swoich stronach, blogach czy profilach w serwisach społecznościowych. W tym przypadku podstawą, jak wyjaśnia mgr Łukasz Maryniak, doktorant z WPiA, jest sprawdzenie, czy materiał ten pochodzi z legalnego źródła – Śledziłem z uwagą różne prawne rozstrzygnięcia dotyczące tej kwestii i muszę przyznać, że jest to jedno z bardziej zaskakujących zagadnień. Otóż okazało się, że udostępniając link do filmu lub utworu opublikowanego przez innego użytkownika nielegalnie, także mogę zostać pociągnięty do odpowiedzialności za naruszenie cudzych praw autorskich. To nie jest fikcja, takie rozprawy sądowe się odbywały – komentuje autor artykułu dotyczącego ściągania i publikowania plików w internecie. – Jak jednak mamy każdorazowo, przed kliknięciem, sprawdzać legalność źródła? To jedna z nierozwiązanych zagadek przepisów dotyczących prawa autorskiego w sieci – dodaje. Czytając poradnik, możemy dowiedzieć się też, dlaczego recenzja produktu czy wpisy na blogu są chronione prawem autorskim i dlaczego memy, pranki oraz przepisy kulinarne takiej ochronie już nie podlegają. O tym, co jest przedmiotem prawa autorskiego, pisze w książce mgr Karolina Rybak, doktorantka WPiA. Z kolei Alicja Przybyło, studentka III roku prawa, wyjaśnia znaczenie noty copyrightowej będącej informacją o zastrzeżeniu praw autorskich. W swym artykule nie tylko pokazuje, jaki jest poprawny zapis noty, lecz również tłumaczy, w jakich warunkach może być wiążąca. – Opracowując ten temat, przejrzałam kilkaset polskich i zagranicznych blogów. Okazało się, że stosowanie słynnego symbolu © jest niezwykle popularne, mało kto jednak wie, że w praktyce nie ma ona większego znaczenia. Odnoszę wrażenie, że chodzi raczej o aspekt psychologiczny – jakby autor wpisów mówił czytelnikowi: Uważaj! Jestem świadomy swoich praw autorskich! Warto wiedzieć, że użycie symbolu nie jest wystarczającym warunkiem zastrzeżenia praw autorskich danej publikacji – wyjaśnia studentka. Przedmiotem zainteresowań autorów publikacji była także moda. Mgr Maryla Bywalec i mgr Weronika Bednarska, absolwentki WPiA, opracowały tematykę związaną z projektowaniem ubrań. – Większość projektów nie jest chroniona prawem autorskim, tak jak nie są nim objęte pomysły. Znany był jednak przypadek, gdy jeden z projektantów mody, Jeremy Scott, wykorzystał w projekcie sukienki, w której wystąpiła Katy Perry, zdjęcie graffiti ulicznego artysty o pseudonimie RIME – mówi mgr Maryla Bywalec. Po lewej: zdjęcie graffiti pt. „Vandal Eyes”, których autorem jest RIME (źródło: po prawej: suknia projektu Jeremy’ego Scotta (źródło: Podane przykłady pochodzą z prezentowanej publikacji. Chociaż wspomniane „Vandal Eyes” zostało nielegalnie namalowane na jednym z budynków w Detroit, spełnia warunki definicji utworu w rozumieniu przepisów o prawie autorskim i prawem tym jest chronione. – Sprawa wykorzystania graffiti jako wzoru na sukience znalazła swój finał w sądzie i zakończyła się ugodą – dodaje. Mgr Żaneta Lerche-Górecka, absolwentka prawa, wyjaśnia natomiast, o co trzeba zadbać, gdy tworzy się własną markę i jakie korzyści płyną z rejestracji znaku towarowego. Jak wyjaśnia współautorka, wiele firm próbuje tworzyć łudząco podobne logotypy do tych, które stały się nieodłącznym symbolem światowych gigantów. Czasem usuwane lub dodawane są drobne elementy, na przykład nowa firma odzieżowa może próbować w swoim logo wykorzystać grafikę pumy szykującej się do skoku, lecz pozbawionej ogona. Taki znak towarowy nie może zostać zarejestrowany, gdyż swoim wyglądem przypomina logo marki Puma. – Rozpoznając marki, kierujemy się ogólnym, wizualnym wrażeniem. Możemy to zresztą łatwo sprawdzić. Zachęcam każdego, aby spróbował z pamięci narysować np. logo firmy Apple Inc. Kto z nas pamięta wszystkie szczegóły tak dobrze przecież znanego znaku? Z której strony jabłko jest nadgryzione, czy ma dorysowany ogonek albo listek, jaki jest kolor owocu… Dlatego właśnie nowe znaki towarowe nie mogą być łudząco podobne do tych, które już zostały zarejestrowane – tłumaczy mgr Żaneta Lerche-Górecka. Paweł Jasiński, student V roku prawa na WPiA tłumaczy z kolei, czym są utwory zależne, na ile możemy sobie pozwolić, opracowując cudzy utwór i jaka jest różnica między nielegalnym kopiowaniem, a cytowaniem, parodiowaniem czy karykaturowaniem dzieł objętych ochroną prawa autorskiego. Prof. Katarzyna Grzybczyk wyjaśnia natomiast, kogo zgodnie z prawem autorskim można nazwać twórcą i radzi, co należy zrobić w sytuacjach, gdy naruszyliśmy cudze prawa w internecie, bądź gdy ktoś nielegalnie wykorzystał nasze dzieło. – Podajemy wprawdzie wiele przykładów działań naruszających cudze prawa autorskie. Wystarczy jednak podstawowa wiedza w tym zakresie, by uniknąć kolizji z prawem, co również staraliśmy się pokazać w poradniku. Wbrew pozorom więcej nam w internecie wolno robić, niż nie wolno – podsumowuje redaktor naukowa publikacji. Źródła zdjęć (jeśli nie podano inaczej): Autorzy publikacji: dr hab. prof. UŚ Katarzyna Grzybczyk, Weronika Bednarska, Maryla Bywalec, Paweł Jasiński, Paweł Jędrysiak, Żaneta Lerche-Górecka, Łukasz Maryniak, Kacper Obara, Alicja Przybyło, Bartosz Pudo, Karolina Rybak oraz Natalia Święch-Czech. „Gazeta Wyborcza. Katowice” – „Studenci przestrzegają vlogerów, gamerów i instagramowiczów” (14. 03. 2018) #1 Napisano 18 wrzesień 2012 - 14:02 Jaki ebook, program byś najchętniej kupił / kupiła, a może coś innego ? (Internet długi i szeroki, ale wszystkiego chyba w nim nie ma) 0 Do góry #2 Valeska Napisano 07 październik 2012 - 00:25 Internet tak bardzo zdominował nasz rynek i to w każdej niemal sferze że chyba naprawdę niewiele jest rzeczy materialnych których nie dało by się kupić, jeżeli nawet narządami i dziećmi handlują. Masakra !!!. Ja np. wszystko co bym mogła lub chciała mieć przy większej ilości kasy znajduję bez problemu. A czego kupić nie można? Na pewno wartości duchowych, nawet tych najprostszych, bo cybernetyka nawet przy całej swej złożoności i zdawać by się mogło geniuszu ludzi którzy ją tworzyli zawsze pozostanie martwa i bezduszna. 0 Do góry #3 Bratek Napisano 07 październik 2012 - 12:06 Co rozumiesz przez pojecie wartości Duchowe ? (nauki księży, oddziaływanie przyrody i innych niż człowiek istot na człowieka, bliższe - intuicyjne - Duchowe zrozumienie) Napisz proszę, bo ja widzę w internecie wiele wartości Duchowych. 0 Do góry #4 Gloria Napisano 07 październik 2012 - 12:30 Napisz proszę, bo ja widzę w internecie wiele wartości to nie jakis stwor sam dla siebie, lecz dziedzina wiedzy, ktora ma sluzyc ludziom i ich potrzebom. Jedna z nich moze byc przekazywanie wartosci kazdej dziedzinie dotknietej przez czlowieka sa i beda naduzycia, wszystko zalezy od tego jak i dla jakich celow bedziemy z danej wiedzy czy wynalazku nie bardzo rozumiem Twoja wypowiedz; czy Ty chcesz kupic wartosci duchowe? Bo sadze, ze wartosci duchowych to nie da sie kupic ani w internecie, ani nigdzie indziej. 0 Do góry #5 piccola Napisano 07 październik 2012 - 20:14 0 Do góry #6 Monia74 Monia74 Narrator Moderator 1371 postów Napisano 08 październik 2012 - 17:15 Tak bardzo zrośliśmy się z internetem, że niemal odruchowo szukamy w nim informacji na każdy niemal temat. Poszukujemy odpowiedzi, gotowych rozwiązań na dręczące nas problemy. A chyba nie o to chodzi w tym wielkim śmietniku, zwanym siecią globalną. Internet to zbiór wszelakich informacji. Nie prawdą jest, że nie ma tutaj miejsca na wyższą kulturę. Kto chce ten znajdzie. Często odwiedzam portal księgarski, gdzie znajduję wiadomości o najnowszych wydarzeniach w świecie książki. „Lektury reportera” to ciekawy portal dla kogoś, kto wiedzę o świecie nie czerpie tylko z serwisów informacyjnych, ale może przede wszystkim czytając reportaże. Co raz bardziej rozrasta się rynek e-booków. Z Internetu, tak samo jak w tradycyjnych księgarniach, możemy dostać zarówno produkty książkopodobne, wytwory masowej produkcji, jak i książki z wyższej półki. Wszystko zależy od naszych potrzeb i wrażliwości, poziomu intelektualnego. Podobnie jest z muzyką i teatr, opera, filharmonia ma swoją stronę, gdzie oprócz bieżącego repertuaru, przedstawiona jest historia, możemy poznać biogramy artystów… itp. itd. Przykłady można mnożyć. To do czego i jak wykorzystywany jest Internet zależy tylko i wyłącznie od nas: jego użytkowników i twórców zboczyłam z tematu, ale... Czasem trzeba się wygadać, by się nie udusić : internecie nie kupisz tego, czego i w tzw. "realu", nie otrzymasz za pieniądze: uczuć, bliższych relacji między ludzkich. Internet jest tylko narzędziem, reszta zależy od nas samych...A w necie kupuję, a i owszem. Rzeczy prozaiczne: ubrania, książki... 0 Do góry fot. Jeśli – podobnie jak my – nie potraficie już obyć się bez internetu, a wszystko, co was interesuje, zamiast w książkach sprawdzacie najpierw w „googlu”, miejcie się na baczności: nie wszystkie tematy i frazy warto wpisywać do wyszukiwarki. Czego nie „googlować”? Od nieprzyjemnych dla oka i powodujących koszmary do niebezpiecznych i mogących sprawić, że któregoś dnia do naszych drzwi zapuka policja – takie są kwestie, które znajdziecie w tej galerii, a których zdecydowanie odradzamy wyszukiwać w sieci. Pominęliśmy w nich sprawy oczywiste, związane z pornografią i przemocą, które z samej już definicji nie powinny wzbudzać w nas chęci surfowania po internecie, a także poszczególne, dość strasznie wyglądające objawy chorób. Trzeba bowiem pamiętać o jednym: w internecie łatwo jest zabrnąć tam, gdzie znajdują się treści szokujące, straszne, niebezpieczne lub niepokojące. Czasem wystarczy tylko jeden niewłaściwy klik, jedno nierozważne naciśnięcie entera. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła – to powiedzenie zyskuje nowy wymiar przy tematach, które zgromadziliśmy w tej galerii… Batalia o biedronkowe Świeżaki, czyli na czym polega fenomen Groszka Grzesia i Bakłażanka Błażejka?

czego nie ma w internecie