O potrzebnej ilości spotkań decydujecie sami ,najczęściej by przygotować nieskomplikowany Pierwszy Taniec dla narzeczonych, wystarcza jedno spotkanie. Sami wybieracie muzykę, Waszą ulubioną lub zaproponowaną przez instruktora. Zapiszcie się na Waszą lekcję ! +48 516 049 049.
PIERWSZY TANIEC WESELNY ANI I ADAMA Przygotowali go Julia Raida i Radosław Jarosik Czas zainwestowany w wygląd to 5 miesięcy regularnych zajęć od zera i do tego 10 spotkaniach indywidualnych po 1,5 godziny podsumowujących nauczanie na kursach + systematyczne wkładanie własnej pracy i systematycznego odrabiania pracy domowej.
PIERWSZY TANIEC WESELNY ANI I ADAMA Przygotowali go Julia Raida i Radosław Jarosik Zapraszamy na West Coast Swing - WCS do www.SalsaFever.pl Znajdź Swój Rytm! | www.SalsaFever.pl Wrocław PIERWSZY TANIEC WESELNY DLA NOWOŻEŃCÓW i PAR NARZECZEŃSKICH WROCŁAW | West Coast Swing Wrocław ️ WIĘCEJ O NAS: www.SalsaFever.pl Informacje: info@salsafever.pl tel: 888 777 040 #
Nowość od Grupy Freestyle !Freestyle - Od dziś na wieki (Nasz pierwszy taniec)Piosenka powstała z inicjatywy przyjaciół (Magda i Mariusz W.) i fanów grupy mu
Pierwszy taniec młodej pary, część druga dynamiczna. Udział biorą też piękne druhenki! Wielkie gratulacje! Ujęcia nagrane przy użyciu steadycam, dzięki temu
mos surat ucapan terima kasih untuk kakak osis.
Organizatorka wesel Gabi Deramo jest zauroczona Alimem al-Lehan, właścicielem rzymskiego hotelu Grande Lucia. Snuje fantazje na jego temat, choć wie, że on nigdy nie zwróci na nią uwagi. Tymczasem, podczas wesela jego przyrodniego brata, Alim prosi Gabi do tańca, który kończy się w sypialni. Następnego dnia proponuje jej , by została jego kochanką. Rozczarowana Gabi odrzuca tę propozycję. Wkrótce jednak okaże się, że życie napisze własny scenariusz…Trzecia część miniserii ukaże się w listopadzie. Gabi Deramo nigdy nie była druhną, a cóż dopiero panną młodą. Ale śluby były całym jej życiem i myślała o nich całymi dniami. Od niepamiętnych czasów. Gabi była marzycielką. Jako mała dziewczynka nieustannie ustawiała swoje lalki w procesję ślubną. Kiedyś rozsypała na nie dwie torby cukru i jedną torbę mąki, żeby uzyskać efekt ślubu zimą, czym doprowadziła matkę do furii. Matka, Carmel, krzyczała na nią, że buja w obłokach. Gabi nie powiedziała jej jednak, że ilekroć urządzała ślub swoim lalkom, to myślała o ślubie swojej matki. Miała nadzieję, że ta zabawa w czarodziejski sposób ściągnie tu jej ojca i sprawi, że czas się cofnie i ojciec nie porzuci ciężarnej Carmel. Gabi nikt jeszcze dotąd nawet nie pocałował, ale jako asystentka organizatorki ślubów odgrywała ważną rolę w wielu romantycznych eskapadach. O tym samym śniła niemal każdej nocy. O przygodzie z Alimem. Teraz siedziała, przeglądając listę zadań w swoim tablecie, i owijając na palcu pasmo długich czarnych włosów, próbowała wymyślić, jak szybko zorganizować od zera wystawny ślub zimą w Rzymie. Mona, przyszła panna młoda, wyszła z przymierzalni w trzeciej z kolei sukni. Suknia zupełnie do Mony nie pasowała, stare koronki nadawały jej oliwkowej karnacji ziemisty odcień, a ciężka tkanina przytłaczała jej smukłą figurę. - I co myślisz? – Mona spytała Gabi, okręcając się przed lustrem. Gabi wiedziała, jak radzić sobie z panną młodą w źle dobranej sukni. – A co ty sądzisz, Mona? – Sama nie wiem. – Mona westchnęła. – Chyba mi się podoba. – Więc to nie jest suknia dla ciebie – powiedziała Gabi. – Bo musisz nią być zachwycona. Mona nie posłuchała rady właścicielki butiku i kompletnie zlekceważyła propozycję Gabi, by włożyć śnieżnobiałą, prostą suknię z delikatnym haftem. Nawet jej nie przymierzyła. Panny młode często lekceważyły sugestie Gabi, patrząc na nią przez pryzmat bujnych kształtów i źle dobranej ciemnej garsonki, którą kazała jej nosić szefowa. Gabi lubiła modę i znała się na niej doskonale. Miała talent w dobieraniu strojów, podkreślających atuty sylwetki danej kobiety. A suknie ślubne były jej oczkiem w głowie. Była na bieżąco z aktualnymi trendami i umiała trafnie ocenić, co się przyjmie w danym sezonie. Mona dalej nie mogła się zdecydować. A to musiało być załatwione dzisiaj! Bernadetta była właśnie na urlopie i wszystko spadło na Gabi. Jak zwykle. Im większy był budżet i im trudniejsze zadanie, tym bardziej było prawdopodobne, że zostanie zlecone jej. To był spokojny okres między świętami i Nowym Rokiem. Butik z sukniami ślubnymi był tego dnia nieczynny, ale Gabi, wykorzystując swoje kontakty, zadzwoniła do jego właścicielki Rosy z prośbą o przysługę. Sklep otworzono specjalnie dla nich. Rosa ich nie poganiała, ale spieszyły się na spotkanie z Marianną, koordynatorką przyjęć w hotelu Grande Lucia o czwartej. – Może przymierzysz suknię proponowaną przez Gabi – odezwała się Fleur, matka pana młodego. To było trochę dziwne. Zwykle taka wyprawa odbywała się w towarzystwie matki panny młodej albo jej siostry czy przyjaciółek. Wyglądało jednak na to, że właśnie Fleur miała tu najwięcej do powiedzenia. Fleur była Angielką, więc Gabi i Mona z grzeczności nie rozmawiały po włosku. Tak, czekał ją długi, męczący dzień. A jutro miały tu wrócić z druhnami! Niechętnie, bardzo niechętnie Mona zgodziła się włożyć suknię zaproponowaną przez Gabi i zniknęła w przymierzalni. Odwieszając odrzuconą suknię Rosa dostrzegła, że Gabi zerka na jeszcze inną kreację. Srebrzysto-szarą, elegancką i prostą, w większym rozmiarze. Luksusowa tkanina pięknie się układała. Rosa była naprawdę utalentowaną krawcową. – Pasowałaby ci – powiedziała Rosa. – Wątpię. – Gabi westchnęła tęsknie. – Ale jest piękna. – Ktoś zrezygnował z zamówienia. Przymierz ją. – Jestem w pracy. – Gabi potrząsnęła głową. – A zresztą, kiedy miałabym w niej chodzić? To pytanie pozostało bez odpowiedzi, bo kotara się rozsunęła i z przymierzalni wyszła uśmiechnięta Mona. – Och, Mona – zawołała Gabi. Suknia była idealna. Podkreślała smukłą sylwetkę Mony, a ostra biel stanowiła doskonałe tło dla jej ciemnej karnacji. – Gdyby posłuchała cię od razu – mruknęła Fleur. – Spóźnimy się do hotelu. – Wszystko jest załatwione – zapewniła ją Gabi, sprawdzając swoją listę na tablecie. – Trzymamy się planu. – Jeśli wybór sukni uznajemy za zamknięty, to wszystko inne powinno potoczyć się gładko. Miara została zdjęta, ale daty przymiarek wymagały jeszcze potwierdzenia. Gabi zapewniła Rosę, że zadzwoni do niej natychmiast, jak tylko termin ślubu zostanie dokładnie ustalony. Wsiadły do samochodu i jechały ulicami Rzymu w stronę hotelu Grande Lucia. Mona znowu grymasiła. – Byłam na ślubie w Grande Lucia kilka lat temu i hotel miał taki… – Mona zająknęła się, szukając odpowiedniego słowa – smutny wygląd. – Teraz już nie ma – odparła Gabi. – Zmienił się właściciel, a Alim… – teraz to Gabi się zająknęła. – Od kilku lat właścicielem hotelu jest Alim i przeprowadził remont, po którym hotel wygląda wspaniale. – Wymawiając jego imię poczerwieniała. Widywała Alima tylko czasami, ale dużo o nim myślała. Ich ścieżki rzadko się krzyżowały, ale jeśli Gabi organizowała ślub w Grande Lucii, a Alim akurat był na miejscu, serce biło jej mocno. Skrycie miała nadzieję, że spotka go dzisiaj. – Zobaczmy, jakie wrażenie hotel zrobi na tobie teraz – powiedziała Gabi. – Ale strasznie trudno zdobyć tu rezerwację, zwłaszcza w ostatniej chwili. – Fleur uważa, że nie będzie z tym problemu. – Mona rzuciła ukradkowe spojrzenie w stronę matki pana młodego. O ile Gabi zdążyła się zorientować, Fleur zgodziła się sfinansować wesele pod warunkiem, że odbędzie się właśnie w tym hotelu. – Nie będzie – potwierdziła Fleur. Gabi nie była tego taka pewna. Marianna, koordynatorka przyjęć w hotelu, bywała nieugięta, a one chciały, żeby ślub odbył się już za dwa tygodnie. Dojechały szybko na miejsce, bo na ulicach było stosunkowo pusto. Bożonarodzeniowa gorączka już minęła i nawet Koloseum zamknięto dla zwiedzających. Gabi stłumiła ziewnięcie. Miała nadzieję, że spędzi świąteczną przerwę, snując plany założenia własnej firmy. Zamiast tego wezwano ją do pracy. Była bardzo zmęczona. Zaczęła pracować w Matrimoni di Bernadetta jako osiemnastolatka z nadzieją, że zdobędzie tam doświadczenie, które pozwoli jej rozpocząć samodzielną działalność. Ale sześć lat później ta wizja nie była ani trochę wyraźniejsza. Bernadetta dbała o to, by Gabi z trudem znajdowała czas na myślenie, nie mówiąc już o realizacji swoich marzeń. Mimo to Gabi wciąż uwielbiała to, co robiła. Spojrzała w górę na piękny stary budynek, który się przed nimi wyłonił i po chwili zatrzymali się przed wejściem do hotelu Grande Lucia. Portier Ronaldo otworzył im drzwi. – Ben tornato – przywitał się z Fleur. Musiała być gościem hotelu. I to gościem uprzywilejowanym, sadząc z uwagi, jaką Ronaldo jej okazywał. Gabi wysiadła z samochodu z bijącym sercem na myśl, że zobaczy Alima. On zawsze był dla niej miły, choć nieco powściągliwy. Nie brała tego do siebie. Alim utrzymywał ten sam dystans wobec wszystkich. Urzekła ją otaczająca go aura tajemnicy. Kiedy przebywał w Rzymie, zajmował całe piętro hotelu Grande Lucia. Jego reputację poznała dzięki hotelowym plotkom. Uwielbiał piękne kobiety i umawiał się z ich tabunami. Mogły jednak liczyć co najwyżej na jedną noc z nim. W tym pakiecie śniadanie nie było wliczone. Według Sophie, przyjaciółki Gabi pracującej tu jako pokojówka, zimny i nieczuły to najczęstsze słowa, jakie padały pod jego adresem z ust byłych kochanek. Gabi nie postrzegała go w taki sposób. W jego spojrzeniu zawsze wyczuwała ciepło, a jeśli chodziło o sprawy zawodowe, jego profesjonalizm nie budził najmniejszych wątpliwości. Jak powiedziała jej Sophie, pomimo wszystkich tych przelanych z jego powodu łez podobno czas spędzony w ramionach Alima nagradzany był diamentami. Gabi nie należała do jego ligi. Interesowały go smukłe blondynki w typie supermodelek, dobrze obeznane z sypialnianymi arkanami. Nie zdradzał inklinacji, by je w nie wprowadzać. To, że był całkowicie poza jej zasięgiem, nie przeszkadzało Gabi, bo dzięki temu mogła o nim bezpiecznie marzyć. Nic nie wskazywało na jego obecność, kiedy wchodziła przez mosiężne obrotowe drzwi do eleganckiego foyer hotelu Grande Lucia. Widok był wspaniały. Piękny szkarłatny dywan i obite jedwabiem ściany wyglądały wytwornie, wręcz zmysłowo, i świetnie się komponowały z ciemnym drewnianym umeblowaniem. Wnętrze było przestronne i wysokie, a jednak przytulne. Wypełniał je miły dla ucha gwar hotelu. Na środku pod filarem znajdowała się ogromna kompozycja kwiatowa złożona z pąsowych róż i goździków. Gabi miała oko do szczegółów i ta aranżacja ją irytowała, bo nigdy nie ulegała zmianom mimo upływu czasu. Marianna przywitała się z nimi i zabrała całą trojkę na kawę do jednego z ustronnych saloników. Omówiły kilka szczegółów i chociaż Marianna potwierdziła, że mają wolny termin za ponad dwa tygodnie, nie zamierzała pannie młodej niczego ułatwiać. – Muszę zweryfikować datę z właścicielem – powiedziała. – W styczniu oczekujemy w hotelu bardzo ważnych gości. Nie jestem pewna, czy będziemy w stanie was zmieścić. Alim zapowiedział, że muszę go informować o wszystkich blokowanych terminach… Och, a oto i on… – urwała, bo Alim właśnie pojawił się w foyer w towarzystwie pięknej blondynki. Zapewne nie lubił, by niepokojono go bez potrzeby, i dlatego Marianna nie ostrzegła Mony i Fleur o jego obecności. Ale jego charyzma sprawiła, że obie kobiety natychmiast na niego spojrzały. A kiedy Marianna robiła, co mogła, by nie zakłócać Alimowi spokoju, świat Gabi wywrócił się do góry nogami. W najmilszy ze sposobów. Alim ubrany był w ciemny płaszcz. Otaczająca go aura wspaniałości sprawiała, że ludzie mimowolnie odwracali za nim głowy. Miał czarne lśniące włosy zaczesane do tyłu. Smukły i wysoki trzymał się tak prosto, że na jego widok Gabi zawsze chciała się też wyprostować. Ilekroć znajdował się w pobliżu, Gabi czuła dreszcze i nie potrafiła skupić się na czymkolwiek innym. – Quanti ospiti? – głos Marianny dochodził z oddali. Na jej pytanie o liczbę gości musiała odpowiedzieć Mona, ponieważ Alim właśnie spojrzał z oddali na Gabi i ich oczy się spotkały. Był taki piękny… Z natury elegancki, niezwykle uprzejmy i spokojny. Gabi była marzycielką i chociaż nie należała do jego ligi, pozwalała sobie o nim myśleć. Mogła być niewinna, ale nie we własnych marzeniach. Alim miał ciemnoszare oczy, które lśniły w ciemności. To spojrzenie było bardzo niebezpieczne i Gabi właśnie teraz wpadła w tę pułapkę. Najchętniej przeprosiłaby panie, by podejść do niego. Chciała zapomnieć o pracy i o jego kochance, chciała, by on położył ją na swoim zasłanym jedwabiem łożu… – Gabi – z zadumy wyrwał ją głos Marianny. – Alimie – słychać było głos jego kochanki. On jednak szedł prosto przed siebie. – Wszystko było w porządku? – spytał. Mówił znakomicie po włosku, ale z silnym akcentem. Gabi nie była w stanie mu odpowiedzieć. Nie spodziewała się, że do niej podejdzie. Odpowiedziała mu w końcu Marianna, podając mu proponowaną datę ślubu. – Termin jest dogodny. – Alim kiwnął Mariannie i pozostałym paniom, a potem spojrzał na Gabi. – Jak się masz, Gabi? – Dobrze. – To świetnie. – Odwrócił się i odszedł, a ona wstrzymała oddech. To nie było nic takiego, ot, zwykła wymiana grzeczności, której nikt nawet nie zauważył. Ale Gabi miała tym żyć całymi tygodniami. On pamiętał, jak miała na imię! – Może pokażesz Monie salę balową, a my omówimy z Fleur szczegóły? – zaproponowała Marianna. Szczegóły oznaczały pieniądze. – Oczywiście. Gabi wstała i wygładziła spódnicę. Nie znosiła tej czarnej firmowej garsonki ze złotym logo. To był ubiór odpowiedni dla pracownicy domu pogrzebowego, a nie dla organizatorki ślubów. Gdyby to była jej firma, nosiłaby seledynową pepitkę z odrobiną różu. Już nawet wybrała odpowiedni materiał. I zrezygnowałaby z tych wysokich czarnych szpilek, na które nalegała Bernardetta, a w których Gabi czuła się zbyt wysoka i masywna, idąc przez foyer z przyszłą panną młodą u boku. Wtedy zobaczyła Alima i blondynkę wchodzących do jego prywatnej windy. Z zazdrością patrzyła na jego znikające plecy. Blondynka kleiła się do niego i szeptała mu coś do ucha. Dzięki Bogu za windy z zamykanymi drzwiami. Doskonale pomagały odzyskiwać samokontrolę, bo kiedy zatrzasnęły się za tamtą parą, oszołomiona Gabi natychmiast przypomniała sobie o ślubie, który trzeba było zorganizować. Do sali balowej prowadziły wielkie podwójne drzwi i Gabi otworzyła je na oścież, żeby Mona mogła ją ujrzeć w pełnej krasie. Sala była naprawdę piękna. Ogromne kryształowe żyrandole jako pierwsze przyciągały uwagę, ale całość stanowiła prawdziwą ucztę dla oczu. – Molto bello… – szepnęła Mona. Z ulgą przeszły na włoski. – Sala w niczym nie przypomina tamtej, którą zapamiętałam. – Alim całkowicie ją zmodernizował. Podłogę wycyklinowano, naprawiono żyrandole. W Grande Lucii znowu odbywają się śluby. – To tutaj poznaliśmy się z Jamesem. Byłam tu na przyjęciu z okazji rocznicy moich dziadków, a on przyjechał odwiedzić… – Mona nie dokończyła zdania. – Nie podoba mi się, że Fleur podejmuje wszystkie decyzje tylko dlatego, że jej… – Zacisnęła usta. Najwyraźniej nie chciała za dużo powiedzieć. Gabi, ciekawska z natury, żałowała, że Mona tego nie zrobiła, bo Fleur ją intrygowała. Sądząc z listy zaproszonych, goście pana młodego byli zaskakująco nieliczni. Ze Szkocji miał przylecieć tylko jego drużba. Nie było wzmianki o ojcu pana młodego i Gabi zastanawiała się, czy Fleur jest wdową. Ale nie przyszła tutaj, by się analizować zawiłości rodzinne narzeczonych, i szybko skupiła uwagę na tym, by uczynić z tej imprezy najwspanialszy ze ślubów. – Wyobraź sobie taniec pod tymi światłami wieczorem – powiedziała Mona. – Nie ma nic piękniejszego – zapewniła ją Gabi, a potem wskazała na małą galerię biegnącą wzdłuż zachodniej ściany. – Można stamtąd zrobić wspaniałe zdjęcia z góry. Fotograf, którego ja… to znaczy, którego Matrimoni di Bernadetta regularnie zatrudnia, wykonuje niesamowite zdjęcia. Są piękne. Monie zaczął się udzielać jej entuzjazm. – Mówiłaś, że byłaś tu na rocznicy swoich dziadków… – zaczęła Gabi, bo pomysł ze zdjęciami dał jej do myślenia. – Moi dziadkowi brali tu ślub – powiedziała jej Mona. – Czasami wyjmują płytę, przy której tańczyli na swoim ślubie. – Naprawdę? – Rozpoznaję nawet tę posadzkę ze zdjęć z tamtego ślubu. To jest jak cofnięcie się w czasie. Tak, nawet podłoga w sali balowej była piękna, wypolerowany do połysku parkiet z drewna mahoniowego, dębowego i sekwojowego tworzył delikatną, kwiatową mozaikę. – Twoi dziadkowie nadal tańczą przy swojej ślubnej piosence? Mona przytaknęła. Najwyraźniej już zdążyła się przekonać do tego miejsca. Bardzo spodobał jej się pomysł Gabi, żeby ona i James zatańczyli swój pierwszy taniec do muzyki z tej samej płyty, co kiedyś jej dziadkowie. Powoli zaczął się wyłaniać plan bardzo pięknej uroczystości. Wracając do saloniku, Mona promieniała i teraz radośnie omawiała z Fleur i Marianną szczegóły. Gabi dostrzegła tamtą blondynkę wściekle kroczącą przez foyer. Mogła założyć się o oszczędności swego życia, że Alim wypuścił ją ze swoich ramion wbrew jej woli. Kiedy plany zaczęły się powoli krystalizować, Gabi zadzwoniła do Rosy, podając jej oficjalne terminy. – Już zaczęłam pracować nad suknią – powiedziała Rosa. – Mamy bardzo mało czasu, by ją dopasować. Po długim, męczącym dniu, kiedy troszczyła się o innych, Gabi zrobiła coś dla siebie samej. Promieniała szczęściem z powodu tamtej krótkiej rozmowy z Alimem. Oczywiście odejście jego kochanki nie musiało mieć nic wspólnego z nią, ale Gabi była przecież marzycielką… – Czy mogę przyjść i zmierzyć srebrną suknię? – spytała. Cudownie było marzyć o Alimie. To był naprawdę piękny ślub, chociaż Gabi nie miała ani jednej wolnej sekundy, żeby się nim cieszyć. Ubranego w kilt drużbę nagabywała starościna wesela, a biedak robił wszystko, co mógł, żeby przed nią uciec. Fleur była spięta i wszystkich popędzała. Dziewczynki sypiące kwiatki marudziły, bo zmarzły, pozując do zdjęć w śniegu. Gabi czuła się jak niewydarzona pasterka, żonglując parasolami nad głowami gości, próbując ich zaganiać do samochodów. Miała na sobie botki, ale tylko one chroniły ją przed zimnem. W końcu wszyscy wsiedli do samochodów i ruszyli na przyjęcie. Bernadetta siedziała w swoim samochodzie, paląc papierosa, a Gabi, trzęsąc się z zimna, schodziła właśnie po kościelnych schodach. I wtedy to się stało. Pośliznęła się na lodzie i spadła z trzech ostatnich schodków w najbardziej niezgrabny do wyobrażenia sposób. Nikt oczywiście nie pospieszył jej z pomocą. Napisz swoją opinię i oceń książkę Przedstaw się Twoja ocena WYŚLIJ
Ślub Izabeli Janachowskiej i Krzysztofa Jabłońskiego oraz wesele pary zostały zorganizowane z wielką pompą! Zobaczcie prywatne zdjęcia ze ślubu Janachowskiej! Ślub Izabeli Janachowskiej i Krzysztofa Jabłońskiego oraz wesele pary zostały zorganizowane z wielką pompą! Zobaczcie prywatne zdjęcia ze ślubu Janachowskiej!Izabela Janachowska: ślub jak z bajki! Trzy suknie ślubne, limuzyna i HELIKOPTER dla gości! Na Facebooku Izabeli Janachowskiej pojawiły się prywatne zdjęcia ze ślubu. Janachowska i Jabłoński podczas swojego wesela wyglądali przepięknie! W sieci znaleźliśmy między innymi fotki z wszystkimi siedmioma druhnami, które towarzyszyły Ewie przed ołtarzem. Jest także zdjęcie autorstwa Ewy Wojciechowskiej, uwieczniające pierwszy taniec młodej pary. Kroków tanecznych swojego ówczesnego narzeczonego z pewnością uczyła sama Iza Janachowska. Krzysztof Jabłoński był pojętnym uczniem? Tego zdjęcie nie zdradza. Widać na nim jednak szczęście i miłość, jaka łączy parę!ŚLUB: Izabela Janachowska i Krzysztof Jabłoński powiedzieli sobie TAK! ZDJĘCIA Izabela Janachowska i Krzysztof Jabłoński ślub wzięli w zabytkowej kapliczce w Iławie. Wesele Janachowskiej i Jabłońskiego odbyło się w Grand Hotelu Tiffi. Impreza kosztowała około 300 tysięcy złotych i została zorganizowana z wielkim przepychem! Izabela Janachowska miała aż trzy suknie ślubne, warte łącznie 50 tysięcy złotych. Na miejsce ślubu para młoda przyjechała limuzyną marki Rolls Royce. Goście byli transportowani helikopterem! Po ślubie Janachowska i Jabłoński polecieli w podróż poślubną na Bora Bora. Przypomnijmy, że mąż Izabeli Janachowskiej, Krzysztof Jabłoński, to bardzo zamożny biznesmen, który zarobił miliony na produkcji świec i zniczy. Kto bogatemu zabroni?! ;)
Polskie tradycje i zwyczaje ślubno-weselne Polskie wesela od lat zachwycają swoją różnorodnością i wspaniałą zabawą do białego rana (trwającą nawet przez kilka dni). Dużą rolę odgrywają polskie tradycje i zwyczaje ślubno-weselne, które urozmaicają uroczystość. W różnych regionach Polski mogą się między sobą różnić. Mimo, że coraz częściej inspirujemy się trendami i chcemy się wyróżnić, warto znać staropolskie zwyczaje, które mogą okazać się świetną zabawą dla wszystkich - i niezwykłą atrakcją dla gości z zagranicy. Oświadczyny, zaręczyny, zmówiny, wyprowadziny, wykupiny, oczepiny - sprawdźcie, czy wszystkie je znacie. A jest ich o wiele więcej. Oświadczyny i zaręczyny Często oświadczyny i zaręczyny mylone są ze sobą. Oświadczyny są przed zaręczynami. Przyszły Pan Młody odwiedza rodzinny dom swojej wybranki, aby oficjalnie prosić jej rodziców o rękę Panny Młodej i zgodę na zaręczyny. Gdy rodzice i przyszła Panna Młoda wyrażą zgodę na małżeństwo, nastepują zaręczyny. Przyszły Pan Młody wkłada jej na palec pierścionek zaręczynowy i od tej chwili zaczyna sie okres narzeczeństwa. Fot. Pineterst Zmówiny Spotkanie dwóch rodzin, aby omówić przygotowania do ślubu i wesela, kwestie finansowe oraz podzielić się obowiązkami. Jest to również świetna okazja do zapoznania sie rodziców. Fot. Pinterest Trzaskanie Dzień przed weselem pod domem przyszłej Panny Młodej zbiera się rodzina i znajomi, aby potłuc szkło - na szczęście. Tłucząc zastawę odpędza się złe moce. Młodzi powinni szkło posprzątać, a gości zaprosić na poczęstunek. Plecenie korony Około dwa dni przed ślubem wszystkie panny plotą koronę ze świeżej jedliny, tworząc z niej długi zielony sznur. Następnie przyozdabiają nią wejście do domu. Po wspólnej pracy jest czas na zabawę. Wyprowadziny W dniu ślubu Pan Młody wyprowadzany jest z domu przez druhny lub inne panny. Ma to symbolizować przekazanie Pana Młodego przyszłej żonie. Aby Pan Młody nie uciekł, pilnują go druhny. Wykupiny Po przyjeździe Pana Młodego do domu swojej wybranki musi ją on wykupić. Odbywa się to poprzez targowanie z druhnami lub innymi osobami, które przebywają z Panną Młodą. Pan Młody może zaproponować słodycze, pieniądze, wódkę lub inne "podarki". W niektórych częściach Polski to ojciec Panny Młodej musi przekonać Pana Młodego, żeby ten zabrał Pannę Młodą. Wszystko odbywa się przy akompaniamencie orkiestry i tradycyjnych przyśpiewkach. Po zaakceptowaniu "zapłaty" Pan Młody może wejść do domu rodzinnego Panny Młodej. Fot. Rafał Podstawny Fotografia Slubna Błogosławieństwo rodziców Po wykupinach Pan Młody wręcza Pannie Młodej bukiet ślubny i razem proszą rodziców o błogosławieństwo na dalszą drogę życia. Jest to bardzo wzruszająca chwila, ponieważ symbolizuje opuszczenie domu rodzinnego. Jest również oznaką akceptacji przez rodziców przyszłego związku małżeńskiego i życzeniami pomyślności. Rodzice błogosławią dzieci znakiem krzyża, kropią wodą święconą i dają krzyż do ucałowania. Po nim młodzi powinni podziękować za błogosławieństwo i wychowanie. Po błogosławieństwie Para Młoda jest wyprowadzana z domu Panny Młodej przez orkiestrę i wraz z orszakiem udaje się do miejsca zaślubin. Bramy weselne Zgodnie z tradycją podczas przejazdu Pary Młodej do miejsca zaślubin powinny pojawić się bramy weselne. Dawniej robili je kawalerowie, których względy Panna odrzuciła oraz jej koleżanki - zasmuceni faktem jej zaślubin. Obecnie drogę najczęściej blokują sąsiedzi i lokalni mieszkańcy. Bramy budowane są zazwyczaj ze sznurków i innych przeszkód, które musi pokonać Para Młoda. Organizowane są różnego rodzaju konkursy i zabawy, a w zamian za przepuszczenie przez bramę otrzymuje się butelki wódki. Można łatwo wynegocjować dodatkowe butelki, ponieważ młodzi spieszą się na ślub i nie mogą zbyt długo upierać się przy mniejszych ilościach trunku. Fot. Studio Fotograficzne Ślub Podczas samych zaślubin Para Młoda powinna pamiętać o wielu aspektach, które mogą wpłynąć na dalszą drogę życia - oczywiście wszystko należy traktować z przymrużeniem oka. O przesądach ślubnych możecie przeczytać TUTAJ. Fot. Rafał Podstawny Fotografia Slubna Obsypywanie Pary Młodej po ślubie Po ceremonii zaślubin Para Młoda powinna zostać obsypana ryżem, zbożem lub grosikami. Dzięki temu młodzi będą mieć zapewnione szczęście i dostatek. Kto uzbiera więcej monet - będzie trzymał pieniądze w małżeństwie. Fot. Studio Filmowe "Alexander" Powitanie chlebem i solą Po przybyciu na miejsce przyjęcia weselnego Para Młoda witana jest przez rodziców chlebem i solą. Mają one symbolizować dobrobyt, bezpieczeństwo, zamożność i powodzenie w małżeństwie. Rodzice na przywitanie zwracają się do dzieci słowami: "Witamy was chlebem i solą i życzymy, aby nigdy wam tego chleba w życiu nie brakowało". Mamy mogą zwrócić się do Panny Młodej z pytaniem "Panno Młoda, co wybierasz - chleb, sól czy Pana Młodego?" A Panna Młoda odpowiada: "Pana Młodego, chleba i soli dorobimy się powoli." Albo: "Chleb, sól i Pana Młodego żeby zarabiał na niego". Następnie młodzi kosztują chleba zamoczonego w soli. Fot. Pieczko Pietras Tłuczenie kieliszków Po powitaniu chlebem i solą młodzi otrzymują dwa kieliszki - jeden z wódką, drugi z wodą. Kto wylosuje wódkę, ten będzie rządził w małżeństwie. Po wypiciu zawartości kieliszków, są one rzucane za siebie. Jeśli się stłuką - młodzi będą żyć w szczęściu i dostatku. Fot. Pieczko Pietras Przeniesienie przez próg Następnie Pan Młody przenosi swoja małżonkę przez próg, aby się nie potknęła. Gdyby to zrobiła - przez całe swoje życie napotykaliby same problemy. Fot. Studio Filmowe "Alexander" Gorzka wódka "Gorzka wódka" jest zachęceniem nowożeńców do kilku lub kilkunastu publicznych pocałunków. Do zabawy zapraszani sa również świadkowie i goście. Tekst "Gorzka wódka" zaczyna się od zwrotki "Gorzka wódka, gorzka wódka. Nie będziemy pili. Bo nam dzisiaj państwo młodzi jej nie osłodzili". Fot. Studio Filmowe "Alexander" Pierwszy taniec Zgodnie ze zwyczajem jako pierwsi na parkiecie tańczą Państwo Młodzi. To oni rozpoczynają wesele. Dawniej pierwszy taniec miał pokazać dopasowanie Pary Młodej – potknięcia w tańcu miały oznaczać potknięcia w ich przyszłym życiu. Fot. Natalens Studio Tort weselny Zgodnie z tradycją Para Młoda powinna wypiekać weselny kołacz/korowaj i częstować nim gości. Obecnie kupuje się torty weselne, którymi należy podzielić się z gośćmi, aby podarowana im w ten sposób słodycz wróciła do Pary Młodej wraz z dostatkiem. Fot. Natalens Studio Oczepiny Gdy wybije północ, nadchodzi czas oczepin. Dawniej przy śpiewie pieśni Oj, chmielu, chmielu zdejmowano wianek Pannie Młodej, ścinano jej warkocz i nakładano czepiec. To od niego swoją nazwę ma ten tradycyjny obrzęd weselny. Czepiec był podarunkiem od Matki Chrzestnej i wykonywano go z haftowanego białego płótna. Podczas wesela brat Panny Młodej lub najstarszy drużba przekazywał czepiec starościnie, która wykonując znak krzyża błogosławiła małżeństwu. Następnie starsze zamężne kobiety nakładały go Pannie Młodej. Podczas oczepin organizowano przeróżne zabawy, które nawiązywały do zmiany stanu młodej żony. Obecnie nikt podczas wesela nie ścina włosów Pannie Młodej, ani nie nakłada jej tradycyjnego czepca. Natomiast Para Młoda "pozbywa się" swoich atrybutów w postaci: welonu, bukietu ślubnego, muszki czy krawata. Zabawy podczas oczepin mają za zadanie bawić gości i symbolizować pożegnanie się ze stanem panieńskim i kawalerskim. Fot. Rafał Podstawny Fotografia Slubna Wykradanie butów Panny Młodej Podczas wesela goście wykradają buty Pannie Młodej. Zadaniem Pana Młodego jest wykupienie butów z rąk gości. Odbywa się to zazwyczaj przy pomocy butelek wódki. W niektórych częściach Polski porywa się Pannę Młodą. Pan Młody musi ją znaleźć i wykupić. Gościniec Po zakończeniu wesela Młoda Para rozdaje na pożegnanie ciasta oraz butelki wódki. Obecnie praktykowane są podziekowania dla gości w formie prezencików na przywitanie. Są jednak części Polski, w których nadal rozdawane są słodkości po zakończonym przyjęciu weselnym. Wszystkie kroki do ślubu i wesela marzeń zostały szczegółowo opisane w e-booku "Sekrety Wedding Plannera: Jak zorganizować ślub i wesele krok po kroku" - KLIKNIJ Również w pakiecie w Organizerem Ślubnym - ZOBACZ
Jak to zatańczyć? Czyli co warto wiedzieć przed pierwszym tańcem. Jednym z kulminacyjnych momentów imprezy weselnej oprócz, wiadomo, samej ceremonii jest pierwszy taniec. Oczy wszystkich gości są wówczas zwrócone na was. O czym warto pamiętać, oprócz tego, żeby nie deptać sobie po palcach? :] Poniżej kilka wskazówek Wybierzcie piosenkę na pierwszy taniec i dobierzcie do niej odpowiedni styl Po pierwsze, najważniejsze to wybór piosenki. Może być jedna, może być kilka połączonych w jedno. Jednak najważniejsze jest wybranie odpowiedniego stylu waszego pierwszego tańca. Szalony twist raczej nie sprawdzi się przy melancholijnej melodii. I odwrotnie – walc nie będzie raczej pasował do szalonej muzyki. Wybór piosenki też nie jest sprawą łatwą. Inspiracji jest mnóstwo – także rankingi najpopularniejszych utworów. Jeśli chcecie, aby wasz taniec był niepowtarzalny wybierzcie piosenkę, którą obydwoje lubicie. Jeśli jesteście fanami techno lub ciężkiego metalu może być ciężko :] Ale kto wie, może w waszym ulubionym gatunku muzycznym znajdzie się jeden kawałek, który będzie nadawał się do tańca? Improwizacja czy przygotowany układ? Coraz częściej pary decydują się na skorzystanie z profesjonalnych lekcji tańca. Jeżeli macie podstawowe umiejętności taneczne możecie zdecydować się na samodzielne stworzenie układu. Internet jest pełen inspiracji. Jeżeli jednak nie chcecie samodzielnie się nad tym głowić, skorzystajcie z pomocy szkoły tańca. Nie dość, że zaproponują wam figury i układ, którego możecie się tylko nauczyć, to jeszcze pokażą wam technikę i pomogą w ćwiczeniach. No i dysponują dużą salą, na której żadne wygibasy nie będą utrudnione przez meble. Ćwiczenie pierwszego tańca w małym mieszkaniu może być niemożliwe :] A może improwizacja? Jeśli wiecie, że ze stresu i tak zapomnicie wszystkich kroków, może lepiej nie stresować się dodatkowo i po prostu zaimprowizować. Dodatkowe atrakcje, takie jak taniec w chmurach nawet z improwizowanego tańca zrobią niezłe widowisko. Dodatkowe atrakcje urozmaicające pierwszy taniec Ciężki dym, który unosi się tuż nad podłogą wygląda niesamowicie i dodatkowo pozwoli wam ukryć niedociągnięcia :] Co więcej, wyjątkowy klimat można również stworzyć za pomocą świateł. W zależności od możliwości sali i pory dnia, można zdecydować się na zgaszenie oświetlenia i taniec wśród zimnych ogni trzymanych przez gości. A może na koniec poprosić świadków by niespodziewanie wystrzelili konfetti? Takie zakończenie na pewno zrobi na wszystkich wrażenie. Ciekawym pomysłem są też bańki mydlane albo „dmuchane” przez gości, albo za pomocą profesjonalnej maszyny do baniek. No i najważniejsze – nie ma co się stresować! To nie jest konkurs. Nawet, jeśli wam coś nie wyjdzie nie ma co się przejmować. Lepiej obrócić sprawę w żart :] Pierwszy taniec powinien być świetną zabawą i zaproszeniem do zabawy gości. Luz, uśmiech na twarzy i wszystko się jakoś uda. Podzielcie się wskazówkami odnośnie pierwszego tańca! Zapraszam na Facebooka i Instagrama do dzielenia się pomysłami :] Jeśli chcecie, żebym to akurat ja fotografował ten niezwykły dzień zapraszam do kontaktu.
pierwszy taniec weselny z druhnami